Ech, nie uwierzycie. Wyjechałam sobie na nieprzewidziany urlop, gdzie nie miałam dostępu do internetu. Ponad to, tydzień przed tym, mój komputer szalał całkowicie, co uniemożliwiało mi dodanie czegokolwiek. Mam jednak dobrą wiadomość. Postanowiłam wziąć się za opowiadanie i publikować go co tydzień.
Więc- następny rozdział, będzie dnia 12 maja, w niedzielę wieczorem.
Zapraszam.
+Co do blogów, które czytam- spokojnie, muszę wszystko nadrobić, dajcie mi trochę czasu ; _ ;
________________________________________________________
Po raz kolejny nakręciłem starą
pozytywkę. Smutna melodia wypełnia cały pokój. Spoglądam na zniszczone
fotografie. Zmieniłeś się. Dlatego, że ona odeszła? Ile razy będę zadawał sobie
to bezsensowne pytanie? Sam nie wiem.
Czuję na sobie twój wzrok. Mimowolna
złość, która we mnie wstępuje, napawa mnie poczuciem bezsilności. Może to czas,
abyśmy sobie wszystko wyjaśnili? Może nadszedł moment, w którym wypada się
pożegnać. Ojcze…
* *
*
-Smutna melodia wśród
uśmiechniętych twarzyczek. Wszystkie pary, przyodziane w nadzwyczajne szaty,
tańczą pokutnego walca. Opadająca wdzięcznie maska, wykonuje swą powinność.
Dusza niewdzięcznika zostaje stracona. Z boku patrzy na to młoda dama, czekając
na dzień, w którym jej następstwo się wypełni. Młoda dama z nożem w ręce, który
uleczy jej udręczoną duszę…
* *
*
Wybiegłem zatrzaskując drzwi z
impetem. Tak, oto nasza rozmowa. Bezsensowna konwersacja przerodzona w kłótnie
przesyconą złością. Znów byłeś nietrzeźwy. Chyba nie będę w stanie się z tobą
pożegnać. Żegnaj, ojcze…
* *
*
-Rozpoczynam priorytetowe
posiedzenie w sprawie niniejszych osób- Takanashi Yoruko i Samae Daisuke.
Proszę o szybkie decyzje i sprawne poczynania. To czego obawialiśmy się
najbardziej, właśnie się rozpoczęło.
-Proponuję powrót, nic nie wskóramy będąc rozdzieleni
–powiedział młody mężczyzna, ubrany we Francuski frak. Wokół znaku niebieskiego
motyla na betonowej posadzce, stało kilkunastu ludzi w różnym wieku.
-Popieram –rozległ się głos, z drugiej strony Sali.
-Odrzucam. Nie wiemy, czy Oni zaczęli już działać, jeśli
nie, spokojnie możemy to zrobić całkiem inaczej, bezproblemowo, nie poświęcając
żadnych istnień.
-Chwileczkę, ty tutaj poruszasz temat humanitarności? My nie
dzielimy losu kilku osób, tak naprawdę, na nas spoczywa pieczęć kilku miliardów
ludzi! Czy poświęcenie jednego życia, nie jest lepszym rozwiązaniem od zagłady
planety?! –w pomieszczeniu zapadła głucha cisza. W końcu odezwał się jeden ze
starców.
-Popieram. Niestety nie mamy innego wyboru –rzekł, po czym
rozległ się głuchy dźwięk w całym budynku, wywołany poprzez drewniany młotek.
-Niniejszym ogłaszam, że rozpoczynamy wykonanie planu.
* *
*
-Pani, wszystko idzie zgodnie z
naszymi przewidywaniami- powiedział mężczyzna, kłaniając się lekko, przed
kobietą siedzącą na marmurowym podeście. Skinęła tylko swoją ręką i osobnik
wyszedł z pomieszczenia.
-Irytujące robaki. Chociaż, może tak będzie trochę
ciekawiej, bo w chwili obecnej, ogarnia mnie ogromne poczucie znudzenia-
powiedziała, wstając i przemieszczając się po komnacie.-Wypadałoby już z tym
wszystkim skończyć- zaśmiała się sarkastycznie, nucąc starą, klerykalną pieśń…
Krótkie, ale ciekawe, Mały fragment, a tyle emocji ^^ Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, kiedy się wszystko wyjaśni.
A szczególnie ta tajemnicza osoba. Już wiem, że to był jego ojciec. Czyżby alkoholik ?
Szczególnie podobał mi sie fragment z panną z młodą. Boskie ^^
Pozdrawiam !
Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://mysteriousseal.blogspot.com/
http://thelastofthetears.blogspot.com/
Przepraszam za SPAM.
Hellloł :D
OdpowiedzUsuńMianowałam Waszego bloga do nagrody Libster Awards ^^
Po więcej informacji zapraszam na mojego bloga :D
http://who-will-say-me-sweet-dreams.blogspot.com/
Pozdrowionka Nanako :D